Kraków, Małopolskie, grudzień 2008
czyli o „elementach pionowych” raz jeszcze…
a to z okazji tego, ze dzierżę właśnie w łapach album Franka Breuera – Poles – wydawnictwa towarzyszącego wystawie w Faulconer Gallery w Grinnell (USA) z 2006 r. Przyznam, że chorowałem na tą książkę dość długo – prace Breuera były jednymi z pierwszych moich „natchnień”, źródłami inspiracji czy jakby tego inaczej nie nazwać. To m.in. dzięki jego fotografiom magazynów, tablic reklamowych, kontenerów itd. zajawiłem sie tematem miejskiego krajobrazu.
Album zawiera łacznie 25 „portretów” słupów telefonicznych i energetycznych (tak wnioskuje po doczepionych transformatorach do niektórych nieszczęśników ;]) czyli właściwie, jak to jest opisane w przedmowie: słupów „ogólnego użytku”. Całość wręcz ocieka duchem Dusseldorfskiej Kunstakademie. Cały koncept, chirurgiczna precyzja kadru (zgodnie z przysłowiowym niemieckim Ordnung muß sein), naświetlenia, pozycjonowanie słupów w kadrze, w pełni świadomy dobór warunków pogodowych podczas wykonywania ujęć; wszystko to nie pozostawia nawet cienia wątpliwości, czyim uczniem był Breuer.
Untilted (Somerville, Massachusetts) 2004 © Frank Breuer
Jednym słowem: kolejna typologia na modłę Becherów. Przeciwnicy takiego podejścia do fotografii oczywiście rzekną: nuda. Całe Bechery to nuda. Nic szczególnego. Kolejny nawiedzony Artysta wstaje rano i wymyśla dzis fotografuje „cośtam” po czym wykonuje kilkadziesiąt/kilkaset niemal identycznych ujęc tego „cośtam” – seria gotowa. Robi printy i ciach wystawa. Takie postawienie sytuacji jest jednak cholernie nieprawdziwe i krzywdzące. Porywanie sie na takie typologie wymaga sporo odwagi od autora, bowiem od razu skazanym sie jest na porównania, od razu jest sie szufladkowanym. Nie takim prostym jest wytrwać do końca i stworzyć coś co naprawdę sie broni, i nie tylko samą estetyką. Chyba każdy fotografujący, czy to dla zabawy, czy bardziej na poważnie, próbuje czasem stworzyć coś w takiej typologicznej filozofii.
Untilted (Plum Island, Massachusetts) 2004 © Frank Breuer
Untilted (Somerville, Massachusetts) 2005 © Frank Breuer
Grzebiąc w zakamarkach sieci można znaleźć kilka ciekawych efektów takich działań. Ciągnąc wątek „elementów pionowych” natrafić można np. na prace Roberta Voita i jego serię „New Trees” prezentującą sztuczne drzewa pełniące rolę masztów stacji bazowych sieci komórkowych.
#18, #14, #07, #11 z serii New Trees © Robert Voit
Natomiast Mark Klett upodobał sobie pustynne krajobrazy Sonory i rosnące tam olbrzymie saguary, będące niemal symbolami tamtych rejonów. Klett w przeciwieństwie do Niemców Voita i Breuera, jest Amerykaninem i nie ma w swoim życiorysie żadnego epizodu ze szkołą z dusseldorfu, co skutecznie obala tezę, ze do takich zdjęć to trzeba sie urodzić Niemcem ;]
z serii Saguaros, 2007 © Mark Klett
Wracając do albumu Breuera, to mam po nim oczywiscie pozytywne wrażenia, ale w sumie jakoś bez gigantycznych ochów i achów. Parę lat temu na pewno zrobiłby na mnie o wiele większe wrażenie, ale parę lat temu nie znałem jeszcze prac np. Shora (po poznaniu, którego kilku innym znaczącym dla mnie autorom, zdecydowanie spadły notowania ;) ) czy choćby samych Becherów. Jego koncept pomimo wizualnej hermetyczności jest otwarty i daje szeroki wachlarz możliwych interpretacji, wydaje mi się bardziej ludzki – dla odbiorcy jest znacznie przyjaźniejszy od zimnych postindustrialnych dzieł tworzonych przez nauczycieli Breuera. Jednakże przebrnięcie przez te 25 portretów proste nie jest, o czym przekonałem sie prezentując album kilku osobom – większość przekartkowała go w kilka minut, zatrzymując sie jedynie na kilku planszach i wydając z siebie „o! jakie fajne kolory” albo „o! jacie ile kabli…” Ja pracom Franka jestem wdzięczny za to, ze kiedyś zachęciły mnie do głębszego eksplorowania tematu urban landskejpu, za to, że dały mi niezłego wizualnego kopa, który jest na tyle mocny, ze gdziekolwiek nie jestem to podświadomie wręcz, szukam takich właśnie „elementów pionowych” i nie mogę sie powstrzymać przed ich uwiecznieniem, czego dowodem jest np. fota otwierająca ten post ;]
Podsumowując: ten album to kawał niezłej fotografii, ale raczej dla świadomych odbiorców lubiących taką estetykę i potrafiących docenić szczegóły i szczególiki… po prostu pozycja dla fanatyków tematu ;)
Więcej prac Franka Breuera – http://www.jousse-entreprise.com/html/art/breuer/breuerev01.html
Robert Voit – http://www.robertvoit.com/
Album Marka Kletta – Saguaros – http://photo-eye.com/bookstore/
swietnie ze to miejsce odzylo :) pozdro yo
no i fajne kolorki :D
kodakowska portra rulezzz ;)
Genialne te typologie
foty pod wieczór. piękna sprawa.